Menu Zamknij

Jarosław Siwiński

fot. Małgorzata Kołcz

Kompozytor, animator życia muzycznego. W latach 1983-88 studiował grę na fortepianie w klasie prof. Kazimierza Gierżoda, a w latach 1988-94 – kompozycję pod kierunkiem prof. Włodzimierza Kotońskiego w Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie. Umiejętności doskonalił podczas warsztatów kompozytorskich pod kierunkiem m.in. Hanny Kulenty, Henryka Mikołaja Góreckiego, Michaela Nymana, Louisa Andriessena, Tristana Muraila. Jako pianista i kompozytor uczestniczył w licznych festiwalach muzyki współczesnej, jak Warszawska Jesień, Poznańska Wiosna Muzyczna, Musica Polonica Nova (Wrocław), Światowe Dni Muzyki.

Jest laureatem konkursów kompozytorskich na utwory dla dzieci: Międzynarodowego Konkursu Kompozycji Jazzowej w Słupsku (1997), Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego „Muzyka i zabawa” w Poznaniu (1998) a także Konkursu Kompozytorskiego „Mikołajowe granie” w Rydułtowych (2011). Był stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, m.st. Warszawy i Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.

Jako członek Grupy MM działał w latach 90-tych na pograniczu teatru, muzyki i sztuk wizualnych. Współpracował m.in. z Eugeniuszem Rudnikiem, Fryderykiem Rzewskim, Michelangelo Pistoletto, duetem Viktor Lois/Yin Peet i Grupą Azorro. Jego kompozycje wykonywały m.in. Polska Orkiestra Radiowa, Sinfonia Varsovia, Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej, Orkiestra Muzyki Nowej, orchest de ereprijs (Appeldorn) i Forbidden City Chamber Orchestra (Pekin). Jest autorem hejnału Rzeszowa, tworzył także muzykę do filmów animowanych (m.in. Jana Lenicy, Daniela Szczechury, Marcina Giżyckiego, Agnieszki Skolik, Tomasza Kozaka), teatru i gier komputerowych. Jako pianista i kompozytor przez wiele lat współpracował z poznańskim Centrum Sztuki Dziecka. W roku 2013 w serii wydawniczej Związku Kompozytorów Polskich „Muzyka Polska Dzisiaj” ukazała się jego autorska płyta CD.

Działania twórcze Siwińskiego obejmują muzykę pojmowaną w sposób klasyczny, wykraczając jednak często poza ten obszar. W roku 2019 Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie prezentowało jego instalację „Chopin urojony” z wykorzystaniem fortepianu autonomicznego (bez pianisty). Rok później, na swojej macierzystej uczelni, kompozytor obronił pracę doktorską pt. „Utwór elektroakustyczny będący egzemplifikacją możliwości instalacji dźwiękowej reagującej na warunki pogodowe oraz realizacja prototypu pojedynczego elementu tej instalacji”.

www.siwinski.art

Lokomotywa i Maszyna czasu
W obu utworach starałem się myśleć wyobraźnią kilkuletniego dziecka (a obawiam się, że w moim przypadku nie jest to szczególnie trudne). Oba zainspirowane są niepoważną poezją i żenującą literaturą.
Lokomotywa to oczywiście klasyczny Julian Tuwim. Muzyka dzieje się w pokoju, a może w kuchni, gdzie słychać pobrzękiwania garnków i gwizd czajnika. Tzw. podmiot liryczny przekształca je w potężną parową maszynerię. Natomiast fortepian słyszany zza ściany udowadnia ponad wszelką wątpliwość, że inspiracją dla Poloneza As-dur Op. 53 F. Chopina była kolej żelazna.
Maszyna czasu z kolei powstała z zachwytu nad zdaniem wyjętym z opowiadania Kapitan Majtas i Inwazja Krwiożerczych Klozetów (autor: Dave Pilkey, tłum. Piotr Jankowski): „Owej rozgwieżdżonej nocy, na spokojnym zazwyczaj niebie…”. A ponieważ, jak wiemy, nie ma nic łatwiejszego niż cofnięcie czasu, słowa te mogłem umieścić w utworze dwukrotnie.

Gismondo na dwa flety i fortepian
Komponując Gismondo myślałem głównie o naturalności, a nawet „biologiczności” frazy, oddechu, narracji muzycznej. Stąd wiele tu fragmentów beztaktowych, polegających na swobodnym dialogowaniu pomiędzy instrumentami – w I części pomiędzy całą trójką. Później fortepian zajmuje się już tylko sobą, ale dzięki temu staje się ważnym tłem, kontekstem dla dalszych pogaduszek fletów, czyli – klasycznym akompaniamentem.

Największym wyzwaniem dla wykonawców wydaje się tu osiągnięcie „luzu”: maksymalnie naturalnej ekspresji, pozornie biegnącej niezależnie od tego, czy zapis ujęty jest w taktach, czy nie. Dlatego Gismondo to w istocie utwór o rzeczy oczywistej dla zawodowych muzyków, ale nie zawsze oczywistej dla innych, czyli tzw. wtórnej naturalności: poprzez staranne odczytanie i przyswojenie tekstu „uwewnętrzniamy” go, interioryzujemy tak bardzo, że staje się naszą własną mową, oddechem, emocją. To bardzo upodabnia zawód muzyka do aktora, utożsamiającego się ze swoją rolą. Początkowo nośnikiem tekstu są nuty, ale po to tylko, by na koniec muzyk sam stał się tekstem (utworem), a nuty pozostały tylko przypomnieniem, suflerem. To jest ten moment, kiedy wykonawca staje się medium kompozytora, gotowym do przekazania muzyki słuchaczom.

A czyim medium jest kompozytor?

Jarosław Siwiński